Cóż, to wszystko było dość proste. Jessica Pegula spędziła trzy i pół roku na poszukiwaniu drogi poza ćwierćfinały Wielkiego Szlema.
Poniosła porażkę sześć razy. Stawiano jej pytania o jej odwagę i grę. Zastanawiała się nawet, czy jej czas na tym poziomie może minął.
W środę wieczorem, nareszcie, Pegula przebiła się na nieznane wody. Ironia? Po wszystkich zmaganiach i wątpliwościach, ledwo musiała się spocić.
W dużej mierze było to zasługą numer 1 na świecie, Igi Świątek, która była w hojnym nastroju na Arthur Ashe Stadium. W drodze do tego zwycięstwa 6-2 6-4, Pegula zdobył 65 punktów. Czterdzieści jeden z nich pochodziło z niewymuszonych błędów Świątek.
Pegula nie będzie się tym przejmować. Pomimo późnego zachwiania – w którym rozstawiona z numerem 6 zawodniczka zmarnowała kilka piłek meczowych – wykonała swoje zadanie i teraz jest o jeden mecz od pierwszego finału Wielkiego Szlema. Znaki nie mogłyby być bardziej zachęcające.
Trzy poprzednie razy, kiedy pokonała Swiatek, Pegula wygrała turniej. Następna w kolejce? Karolina Muchova.
Zawodniczka z numerem 6 przyznała, że nie jest w stanie przewidzieć, jak będzie się czuła przed tym siódmym ćwierćfinałem Wielkiego Szlema. Stanie się to jasne dopiero, jak powiedziała, gdy rozpocznie się pierwszy mecz. Cóż, Amerykanka znalazła dość stanowczą odpowiedź.
Przedtem Swiatek straciła serwis tylko dwa razy w całym turnieju. Straciła tylko cztery break pointy w drodze do ćwierćfinału – i żadnego w ciągu ostatnich trzech meczów.
Pegula natychmiast przerwała tę passę. Wymusiła break pointa, a następnie zaliczyła pierwszą krew dzięki podwójnemu błędowi serwisowemu Swiatek. Kilka minut później sytuacja się powtórzyła.
Kolejny break level. Kolejny podwójny błąd Świątek. I nagle Pegula ruszył w kierunku ostatnich czterech.
Swiatek ustabilizował statek na tyle, że wygrał kilka gier, ale pierwszy set rozstrzygnął się w zaledwie 37 minut. Numer 1 na świecie groził, że wskoczy do pociągu do domu, zanim wielu fanów zdążyło zająć swoje miejsca w Arthur Ashe.
Musiała znaleźć sposób – jakikolwiek sposób – aby powstrzymać Pegulę przed zniknięciem z pola widzenia. Więc Swiatek zbiegła z kortu, aby uzyskać przerwę i zmienić strój. Zadziałało – Swiatek utrzymała prowadzenie w drugim secie – ale tylko na krótko. Pegula wyrównała, a następnie wymusiła więcej break pointów.
Świątek obroniła jedną bramkę, a następnie oddała inicjatywę Peguli, popełniając 25. niewymuszony błąd w zaledwie 11 gemach.
Numer 1 na świecie jeszcze nie skończył. Natychmiast się przełamała, ale okazało się to tylko odroczeniem egzekucji. Pegula przełamała na 4-3, zanim zakończyła mecz. Klątwa? Jaka klątwa?