Czy to się znowu dzieje? Trzy lata po oryginalnym Fairytale of New York Jack Draper pisze cowl – z trzaskiem talerzy i dudniącą perkusją.
Trzy lata po zdobyciu tytułu przez Emmę Raducanu jej kolega z Wielkiej Brytanii dotarł do swojego pierwszego półfinału Wielkiego Szlema, pokonując Alexa de Minaura kolejnym pokazem opanowania i brutalnej siły.
Podobnie jak Raducanu, przeszedł bez straty seta po tym zwycięstwie 6-3, 7-5, 6-2. I podobnie jak Raducanu, trzeba powiedzieć, że jego losowanie otworzyło się jak ostryga Lengthy Island.
No cóż, to już koniec: w finale Draper zmierzy się ze zwycięzcą przebojowego spotkania pomiędzy mistrzem z 2021 roku Daniiłem Miedwiediewem i numerem jeden na świecie Jannikiem Sinnerem.
Aby wygrać, będzie musiał rozegrać najlepszy mecz swojego życia, ale ten imponujący 22-latek odpowiedział na wszystkie pytania zadane mu w ciągu tych dwóch tygodni. Bylibyśmy naiwni, gdybyśmy wątpili w jego szanse.
Brytyjski numer 1 Jack Draper dotarł do półfinału singla mężczyzn na US Open w Nowym Jorku
Wszystko ułożyło się dla Drapera w tym dwutygodniu, jeśli chodzi o jego drogę przez losowanie, ale także w jego własnej grze. Wyczerpujący, kontratakujący styl, który rozwinął jako drobny młodzieniec i muskularne podejście, które zmusił się przyjąć w tym roku: w Nowym Jorku te dwa elementy zostały połączone w doskonałej syntezie.
Zastraszał De Minaura serwisem z first-strike tennis, ale równie chętnie wymieniał się uderzeniami z linii bazowej. Dobrze uderzał wolejem i wybijał podania w rzadkich okazjach, gdy De Minaur zapuszczał się do siatki. Przygwoździwszy swojego zawodnika, ciął drop shoty na pusty, otwarty kort.
Obaj panowie chcieli tutaj zagrać w pierwszym półfinale Wielkiego Szlema, a na papierze faworytem był rozstawiony z numerem 10 De Minaur. Ale Draper nie dał mu nawet powąchać.
De Minaur został stworzony, aby wyglądać na lekkiego, szarżującego i popychającego. Draper powiedział kiedyś, że kiedy stawał naprzeciwko czołowego gracza, „czuł się, jakby miał 5 stóp i 6 cali”. Cóż, tutaj sprawił, że jego 6-stopowy przeciwnik wyglądał jak Oompa Loompa.
Biały jak kość słoń w pokoju to biodro De Minaura, które uszkodził na Wimbledonie. Obawiał się, że nie zagra w US Open i przed zmierzeniem się z Danem Evansem w trzeciej rundzie, sam zdiagnozował, że jest w 80-85 procentach sprawny.
W zwycięstwach nad Evansem i Jordanem Thompsonem nie było z nim większych problemów, a sam De Minaur twierdził, że „osiągnął szczyt formy na właściwy second”.
Z pewnością wyglądał tutaj na ograniczonego, daleki od swojej zwinności. Być może źle się wyprostował dziś rano – albo po prostu nie zmierzył się z przeciwnikiem o wymaganej jakości, by obnażyć swoje trudności fizyczne aż do teraz. W końcu Novak Djokovic wyglądał całkiem nieźle po operacji kolana na Wimbledonie, dopóki Carlos Alcaraz nie ściął mu głowy w finale.
Draper pokonał w środę w ćwierćfinale Australijczyka Alexa de Minaura, rozstawionego z numerem 10, 6-3, 7-5, 6-2
Draper był tutaj podobnie dominujący, jak w każdym meczu w Nowym Jorku. Jego dobry losowanie wyglądało jeszcze lepiej, gdy każdy z jego przeciwników grał przeciwko niemu słabo.
W ostatnich trzech rundach szczególnie załamał się Botic van de Zanschulp, Tomas Machac rozegrał prawdopodobnie najgorszy mecz w swoim życiu, a De Minaur był tu cieniem swojej najlepszej formy.
Zdarzało się to zbyt często, aby był to przypadek. Jest coś w grze Drapera, co wydobywa z jego przeciwników to, co najgorsze, a jest to jakże cenna cecha u tenisisty.
Częściowo jest to zasługa leworęcznego serwisu Drapera – nigdy przyjemnego w kontakcie z piłką – i czegoś w mocnym obrocie, jaki nadaje swoim forehandem, co sprawia, że piłka niezręcznie wygina się w stronę ciała przeciwnika od strony forehandu.
Jest też fakt, że Draper stał się o wiele bardziej kompletnym, agresywnym graczem w ciągu ostatnich kilku miesięcy. Gracze muszą wymyślić inną strategię przeciwko niemu.
Draper mówił w tym tygodniu, że musi uważać, aby nie wychodzić zbyt szybko z bloków i nie zostawiać się w ten sposób w potencjalnym piątym secie. Doprowadziło to do kilku powolnych startów w jego wcześniejszych rundach, ale nic takiego nie miało miejsca tutaj, ponieważ wygrał pierwsze sześć punktów meczu w drodze do wczesnego breaka.
De Minaur od razu się wycofał, ale to nigdy nie wyglądało na powstrzymanie fali. Draper dominował na najlepszych nieruchomościach, zmuszając Australijczyka do kręcenia się za linią bazową.
Zazwyczaj spokojny De Minaur popełniał mnóstwo błędów, zwłaszcza w grze forhendowej.
Dwudziestodwuletni Draper nigdy wcześniej nie dotarł do finałowej czwórki Wielkiego Szlema
Ale on jest po prostu wytrwały i zdobywając break pointa, gdy Draper serwował na seta przy stanie 5-3, miał okazję. W odpowiedzi Draper wykonał jedną z kluczowych akcji w swoim podręczniku US Open: przy break pointie, serwując z lewej strony, idzie na szerokiego slidera i trafia do siatki.
Podobnie jak Arjen Robben, który wbiega z prawej strony, by oddać strzał lewą nogą, przeciwnicy wiedzą, co się dzieje, ale to nie znaczy, że mogą cokolwiek z tym zrobić, zwłaszcza na nawierzchni, na której serwis ślizga się tak bardzo, jak na tej.
Draper szybko przełamał atak w drugim secie, a gdy De Minaur zaczął odczuwać ból lewego ścięgna podkolanowego – być może w wyniku uszkodzenia biodra – wydawało się, że Draper jest już bardzo blisko mety.
Ku zaskoczeniu wszystkich to właśnie Draper otrzymał pierwszą przerwę medyczną w meczu, gdyż na jego prawe udo nałożono kolejne opatrunki na paski założone przed meczem.
To był pierwszy sygnał jakiegokolwiek dyskomfortu w tym tygodniu i być może informacja, że nie jest jedyną osobą na korcie z problemami fizycznymi, dała De Minaurowi odrobinę nadziei.
Draper przyznał, że łatwość, z jaką niektóre zwycięstwa odnosił, powodowała u niego problemy z koncentracją, a tym razem z wyniku 4:2 przegrywał 4:5.
Co ciekawe, to był najdalej, jak Draper został wciągnięty do seta w tym turnieju. Jak zareagowałby, gdyby sprawy nie układały się po jego myśli? Odegranie trzech kolejnych gier, aby oddalić seta od półfinałów.
Przełamał się na 3-2 miażdżącym forehandem wzdłuż linii. Drugiego przełamania nie było prawie potrzeba, ale i tak je wykorzystał i wdarł się do półfinału.